Czas na uważne spotkanie…
Z tym, co jest.

Anna Maciantowicz
"
Anna Maciantowicz

Za­wsze jest ja­kiś po­czą­tek. Po nim zwy­kle przy­cho­dzi ko­niec, ale te­raz nie o nim. Te­raz o do­świad­cza­niu i świę­to­wa­niu te­go, co się do­pie­ro za­czy­na  

A więc… Mam na imię Ania. Uzna­łam, że to naj­lep­szy mo­ment, że­by się przed­sta­wić, bo “wpro­wa­dzam się” wła­śnie do szcze­gól­ne­go do­mu, ja­kim jest ta stro­na. Zo­sta­łam tu za­pro­szo­na przez jej nie­zwy­kłą go­spo­dy­nię Agniesz­kę, któ­ra – jak się szczę­śli­wie zło­ży­ło, jest rów­nież mo­ją na­uczy­ciel­ką Mind­ful­ness – bar­dzo waż­ną, bo od Niej za­czę­ła się dla mnie ścież­ka uważ­ne­go ży­cia i trwa nie­usta­ją­co…

A więc dziś, te­raz – pi­szę. Od za­wsze lu­bi­łam to ro­bić – szcze­gól­nie w po­dró­ży. Wte­dy dzie­je się coś cie­ka­we­go. Ja je­stem za­trzy­ma­na w  miej­scu, sta­bil­na, nie­ru­cho­ma, sie­dzę, od­dy­cham – a świat za oknem mknie. To fa­scy­nu­ją­ce. Nie wy­ko­nu­jąc ani jed­ne­go ru­chu, po­ko­nu­ję dzie­siąt­ki ki­lo­me­trów.

Tak jest i te­raz. Otu­la­ją mnie wy­ra­zi­ście, róż­no­rod­ne do­zna­nia. Czu­ję lek­ki chłód na­wie­wu w sa­mo­cho­dzie. Z ty­łu dźwię­czą oży­wio­ne gło­sy mo­ich sy­nów. Z przo­du cel­tyc­ka mu­zy­ka, za­pra­sza­ją-ca  wy­obraź­nie do za­ba­wy w prze­mie­rza­nie roz­le­głych, zie­lo­nych wzgórz Ir­lan­dii lub ob­ser­wa­cję mie­nią­cych się fal na otwar­tym oce­anie.

Mo­ja wy­obraź­nia ko­cha prze­strzeń i ruch. Już pra­wie tam zni­kam, ale zwy­cię­sko uda­je mi się po-wró­cić do “ba­zy” cia­ła, usa­dzo­ne­go wy­god­nie w fo­te­lu.  Przede mną też jest prze­strzeń, re­al­na a nie ta wy­ima­gi­no­wa­na. Pa­trzę na ta­jem­ni­czy ho­ry­zont , roz­my­dlo­ny bie­lą mgły. Ob­ser­wu­ję pę­dzą-ce na oślep płat­ki śnie­gu, któ­rych osta­tecz­nym prze­zna­cze­niem jest roz­bi­cie się na szy­bie na­sze­go sa­mo­cho­du.Ta­kie jest mo­je te­raz. Je­dy­ny czas ja­ki mam na­praw­dę do dys­po­zy­cji…

Uśmie­cham się na myśl, że mo­je “ te­raz ” wkra­da się wła­śnie sub­tel­nie w Two­je, je­śli czy­tasz to co  pi­szę. Nie­zwy­kłe, praw­da? W ten spo­sób na­sze rze­czy­wi­sto­ści łą­czą  się przez chwi­lę na ja­kimś nie­okre­ślo­nym po­zio­mie. Dla mnie  to wiel­ka ra­dość i za­szczyt, że się tu spo­ty­ka­my… A więc wi­taj! Zrób­my wspól­nie wdech. A te­raz wy­dech. Cze­go do­świad­czasz?

Czas na uważ­ne spo­tka­nie… Z tym , co jest.

fot. Ma­ciej Ma­cian­to­wicz

fot. Ma­ciej Ma­cian­to­wicz

fot. Ma­ciej Ma­cian­to­wicz

fot. Ma­ciej Ma­cian­to­wicz

fot. Ma­ciej Ma­cian­to­wicz