A wszystko po to by stworzyć więź z własnymi emocjami!

"
Martyna Lasecka

W tych cięż­kich cza­sach za­le­wa­ją nas róż­ne emo­cje. Kil­ka ra­zy dzien­nie wi­dzę za oknem gru­pę osób, wy­pro­wa­dza­ją­cych psy. „Przy­pad­kiem” spo­ty­ka­ją się na skwer­ku co dwie go­dzi­ny i przez trzy kwa­dran­se po­zwa­la­ją psom się wy­sza­leć, jed­no­cze­śnie roz­ma­wia­jąc. Pod­czas gdy ja mu­szę sie­dzieć za­mknię­ta w do­mu. Sły­szę ich śmie­chy i iry­tu­ję się. Za­zdrosz­czę, smu­cę się, a na­stęp­nie wsty­dzę wszyst­kich tych „ne­ga­tyw­nych” uczuć.

Waż­ne, by uświa­do­mić so­bie, że nie ma w nich nic ne­ga­tyw­ne­go. Wszyst­kie są na­tu­ral­ne. Po­zwól­my so­bie na od­czu­wa­nie emo­cji. Przyj­rzyj­my się te­mu, jak re­agu­je na nie na­sze cia­ło, ja­kie my­śli kłę­bią się wte­dy w gło­wie. Na­wet je­śli uzna­my je za złe, nie ozna­cza to, że my je­ste­śmy źli. Po pro­stu ma­my gor­szy okres. I nie mu­si­my wy­ko­rzy­sty­wać go do te­go, by za­jąć się za­le­gły­mi obo­wiąz­ka­mi, sprzą­ta­niem, ru­sza­niem z no­wy­mi pro­jek­ta­mi. Wy­star­czy, je­śli bę­dzie­my czuć i na­praw­dę po­zna­wać te uczu­cia, do­głęb­nie, z każ­dej stro­ny. By stwo­rzyć więź z wła­sny­mi emo­cja­mi.